( Home page )

HENRYK DZIATLIK (1905-1967)

Dr inż. elektryk nowator, wynalazca, członek ruchu oporu.

Henryk Dziatlik urodził się 28.01.1905 roku w Dołchinowie na wileńszczyźnie jako syn Wojciecha i Bronisławy. Po ukończeniu gimnazjum i uzyskaniu matury w Wilnie, rozpoczął studia w Instytucie Elektrotechnicznym przy Wydziale Nauk Ścisłych Uniwersytetu w Tuluzie (Francja), który ukończył w roku 1927. Po powrocie do kraju zamieszkał czasowo u rodziny w Toruniu i zatrudnił się jako inżynier elektryk w Pomorskiej Elektrowni Krajowej “Gródek”.

Powołany na szkolenie wojskowe, ukończył szkołę podchorążych w Zegrzu i rozpoczął służbę wojskową w jednostce łączności. Służba nie składała się tylko z ćwiczeń i zajęć polowych, ale też ze spotkań towarzyskich, a nawet balów. Jak pisze na swoim blogu Jego syn — Andrzej Dziatlik, znany grafik ze Szczecina — ”Mama była żoną oficera... Żyła od balu do balu. W tańcu poznała młodego podchorążego, który wrócił właśnie z Paryża do Warszawy. Rzuciła dla niego męża...”.

Po ukończeniu służby wojskowej w stopniu podporucznika, Henryk Dziatlik z nowo poślubioną żoną Janiną zamieszkał w Warszawie. W roku 1931 zostaje ojcem córki Agnieszki a w roku 1935 — ojcem syna Andrzeja.

W roku 1930, opublikował w Przeglądzie Elektrotechnicznym dwa artykuły zachęcające do stosowania kuchni elektrycznych w gospodarstwach domowych (PE nr 9 i 15). Ponadto napisał artykuł "O trwałości izolatorów wysokego napięcia w świetle przepisów polskich i międzynarodowych" (PE nr 3).

Zatrudnił się w firmie utworzonej przez młodych inżynierów pod nazwą “Grupa Techniczna Spółdzielnia zoo”. Kierownictwo i dział projektowo-konstrukcyjny firmy mieścił się w Warszawie w Alejach Ujazdowskich 51, a pomieszczenia produkcyjne znajdowały się w podwarszawskiej Baniosze, w przebudowanych pomieszczeniach starej cegielni, gdzie wykonywano specjalistyczne prądnice i silniki. Zatrudnieni młodzi inżynierowie byli dobrze wykształceni, inowacyjni i umieli wprowadzać wiedzę teoretyczną do zadań praktycznych. Dzięki temu Grupa Techniczna była bezkonkurencyjna w wykonywaniu zleceń nietypowych.

Gdy Firma otrzymała duże zamówienie na wykonanie precyzyjnych czasz parabolicznych, opracowania metody wykonania zlecenia podjął się inż. Henryk Dziatlik. Wychodząc z fizycznej zależności, że powierzchnia cieczy w wirującym jednostajnie, okrągłym naczyniu, przyjmuje kształt paraboloidy obrotowej obliczył średnicę naczynia i jego prędkość obrotową oraz pozostałe czynniki konieczne do otrzymania formy czaszy parabolicznej o żądanych parametrach.

Rozpoczęto budowę urządzenia do produkcji składającego z naczynia, układu napędowego z precyzyjną regulacją obrotów oraz sys temu podgrzewania, gdyż jako ciecz zastosowano mieszaninę kalafonii i wosku.

Po osiągnięciu przez podgrzaną ciecz żądanego kształtu paraboloidy, wyłączano ogrzewanie, ciecz zastygała, a otrzymaną powierzchnię metodami galwanoplastycznymi pokrywano metalem. Pierwsze próby przeprowadzone w Warszawie nie dały zadowalających wyników, gdyż drgania pochodzące od ruchu ulicznego zniekształcały powierzchnię cieczy. Po wprowadzeniu poprawek i przeniesieniu urządzenia w spokojne miejsce poza Warszawą, otrzymano czasze zgodne z obliczeniami. Grupa Techniczna z powodzeniem wykonała zamówienie, a inżynier Henryk Dziatlik oprócz podziwu kolegów otrzymał pokaźną gratyfikację pieniężną pozwalającą na zapewnienie dostatku rodzinie.

Pracując dalej w Grupie Technicznej wyspecjalizował się w prawie patentowym. Znając kilka języków obcych (francuski, angielski, niemiecki i rosyjski) tłumaczył dla Urzędu Patentowego opisy zagranicznych wynalazków. Dzięki temu Grupa Techniczna na bieżąco znała trendy światowego postępu technicznego. Zarabiał dobrze, zamieszkał z rodziną w willi z ogrodem na Sadybie i zrealizował swoje marzenie — zakup samochodu. W przyszłości planował też zakupić polski samolot sportowy.

Powodzenie i beztroskie życie skończyło się w roku 1939 wraz z wybuchem wojny. W czasie okupacji niemieckiej inż. Henryk Dziatlik podjął działania w zakresie konspiracyjnej produkcji sprzętu radiowego. Miał do tego warunki, gdyż oprócz kwalifikacji, wykazał się zdolnością przewidywania i jeszcze przed kapitulacją Warszawy zgromadził w specjalnych skrytkach znaczne ilości sprzętu i podzespołów radiowo telekomunikacyjnych. We własnym mieszkaniu przy ulicy Franciszkańskiej uruchomił produkcję przenośnych radiostacji, odbiorników radiowych oraz sprzęt do szkolenia telegrafistów.

Po utworzeniu Armii Krajowej (AK) inż Henryk Dziatlik (pod pseudonimem "Łukaszewicz") w stopniu podporucznika, działa w Oddziale V Dowodzenia i Łączności Komendy Głównej AK. W dalszym ciągu produkuje sprzęt radiowo telekomunikacyjny ale przy ulicy Dzielnej, w warsztacie nastawionym oficjalnie na remont i przewijanie silników elektrycznych. Do Powstania Warszawskiego mieszka w Warszawie przy ul. Franciszkańskiej 10 m.22 .

O działalności konspiracyjnej inż. Henryka Dziatlika pisze Kazimierz Karlsbad, w książce “Dwieście kartek wyrwanych z młodości” – wspomnienia z rozdziału 11 tej książki - 'Migawki z konspiracji': “...W prywatnym mieszkaniu przy ul. Franciszkańskiej w Warszawie pobieram kilka aparatów radiowych. Jest wcześnie rano i długo dzwoniłem nim mi otwarto. Jegomość, który mi wydaje aparaty i udziela wskazówek (inż. Dziatlik), to jeden z geniuszy konspiracji. Robi te aparaty u siebie w mieszkaniu; małe blaszane pudełko o bardzo dużym zasięgu. Wygląda trochę jak doktór z "Fausta" - rozczochrany, z pierzem we włosach, jeszcze w szlafroku. Mieszkanie obszerne w zbombardowanym domu, ale chyba sam jeden w nim mieszka...”

Prof. Juliusz Keller który w ramach działalności konspiracyjnej w Armii Krajowej był członkiem grupy produkującej sprzęt radiowy na potrzeby podziemnego państwa polskiego, napisał: ”...Największe zasługi w tym procesie położyli: mgr inż. Wiesław Barwicz, inż. Zbigniew Surówka "Danek”, mgr inż. Stanisław Wolski "Waligóra”, por. Jan Wojno "Mały Janek”, ppor. Trechciński "Tarnawski”, inż. Henryk Dziatlik "Łukaszewicz”, inż. Michał Grabowski "Szary”, mgr inż. Kazimierz Wasilewski "Kontakt”, mgr inż. Kazimierz Stefko, Antoni Żyńca, Stanisław Ryżko, Janusz Groszkowski i Juliusz Keller. Pod koniec roku 1940 udało się uzyskać bezpośrednią łączność radiową z kwaterą Naczelnego Wodza w Stanmore pod Londynem...”.

O poglądach i etyce inż. Henryka Dziatlika może świadczyć wspomnienie na blogu, Jego syna Andrzeja “Na powstanie w getcie patrzyłem z dachu pisuarów publicznych. Niemcy ustawili armatki i strzelali. A ludzie stali na dachach i oglądali. Tu znalazł mnie ojciec. Powiedział: "To nie getto się pali, to się palą ze wstydu wszyscy w Europie"”.

Pierwszego sierpnia 1944 roku, po wybuchu w Warszawie powstania wraz z trzynastoletnią córką Agnieszką zgłosił się na Stare Miasto do zgrupowania “Róg” gdzie nadzorował łączność radiową z dowództwem powstania i z kwaterą Naczelnego Wodza w Stanmore w Anglii.

Henryk Dziatlik był realistą, umiał wyciągać wnioski i od początku wiedział, że powstanie zakończy się katastrofą dla Warszawy i mieszkańców. Mimo to, w strasznych warunkach pod ciągłym obstrzałem starał się utrzymać łączność radiową. Denerwował się tylko gdy Londyn każdą audycję i sesję łączności poprzedzał nadawaniem Chorału “Z dymem pożarów” Mówił “my jeszcze żyjemy i walczymy, potrzebujemy broni, wsparcia militarnego i politycznego a nie chorałów”.

W końcu sierpnia Henryk Dziatlik kanałami przeszedł do Śródmieścia. Gehennę tę opisuje córka Agnieszka: ”Ze Starego Miasta do Śródmieścia przeszłam z Ojcem kanałem w nocy 31 sierpnia. Wchodziliśmy do kanału na rogu ulic Długiej i Miodowej (jest w tym miejscu tablica). Szliśmy w grupie około 40 lekko rannych żołnierzy. Prowadził Kindżał, za nim Ojciec, ja, na końcu Książę. Ci żołnierze byli z Batalionu Zośka, zginęli na Czerniakowie”.

Po upadku powstania, Henryk Dziatlik, ze względu na małoletnią córkę Agnieszką, wyszedł z Warszawy z ludnością cywilną przez obóz w Pruszkowie.

Wojna przyniosła same straty, dorobek życia zniszczony, małżeństwo się rozpadło, Henryk Dziatlik wyjechał na Ziemie Odzyskane, do Dusznik Zdroju gdzie uruchomił Fabrykę aparatów fonicznych i został jej dyrektorem. Przyzwyczajony do działań efektywnych, obce Mu były biurokratyczne zabiegi pozorowania pracy i tworzenia papierkowych “dupochronów”. W roku 1948 został oskarżony o sabotaż gospodarczy i osadzony w więzieniu.

Pisze o tym w wywiadzie dla Gazety Szczecińskiej syn Andrzej Dziatlik: “Ojciec zaraz po wojnie został dyrektorem Fabryki aparatów fonicznych na Dolnym Śląsku. Stamtąd trafił do więzienia w Goleniowie. Dostał wyrok za sabotaż gospodarczy. 'Oskarżony był również aktywnym działaczem Armii Krajowej' — podkreślał wielokrotnie prokurator we Wrocławiu. — 'Oficerem łączności AK w Powstaniu Warszawskim' - uściśla Andrzej Dziatlik. — Dostał 15 lat więzienia, ale za Bieruta to był wyrok łagodny. W przerwie procesu milicjanci pozwolili synowi zobaczyć ojca: — No to ile będziesz miał lat Andrzejku, jak wyjdę? W 1953 r. przyszedł od ojca telegram "Pozdrowienia z domu" — tak mógł synowi dać znać, że go wypuścili. Po pięciu latach, ze względu na stan zdrowia. — Zaczęła się amnestia — pamięta syn. - Pojechałem do niego ze Szczecina. Mieszkał w jedynej wielkiej starej kamienicy, jaka pozostała na pl. Trzech Krzyży. Z chorym sercem taszczył węgiel. Nie wyobrażał sobie życia poza Warszawą.”

Po powrocie do Warszawy Henryk Dziatlik zamieszkał z drugą żoną Reginą, na piątym piętrze, częściowo uszkodzonej w czasie wojny kamienicy, przy Placu Trzech Krzyży 8. Wolny czas wykorzystywał na czytaniu w bibliotekach czasopism i książek technicznych śledząc trendy postępu technicznego. Wobec zbliżającego się terminu międzynarodowej konferencji (1954 r.)w sprawie podstawowych jednostek MKS i wyboru czwartej jednostki elektrycznej, przedstawił w artykule zamieszczonym w nr. 5/1954 Przeglądu Elektrotechnicznego swoje propozycje w tej dziedzinie. Zainteresował się też techniką modelowania elektrycznego wielkości nieelektrycznych w oparciu o analogię równań matematycznych Nie mając stałej pracy, utrzymywał się z udzielania korepetycji z matematyki. W ten sposób w roku 1954, przygotowując się do egzaminu poznałem pana Henryka. Gdy Henryk Dziatlik otrzymał propozycję utworzenia pracowni analogii hydro-elektrycznych w dziale naukowo-badawczym, prężnie rozwijającego się Centralnego Biura Studiów i Projektów Budownictwa Wodnego “Hydroprojekt”, zaproponował mi pracę asystenta.

Pierwszym naszym zadaniem było badanie metodami elektrycznymi, filtracji wody w gruncie pod zaporą wodną, wykorzystując analogię praw fizycznych w hydrotechnice prawo Darcy'ego, a w elektrotechnice prawo Ohma. Z dostępnych na rynku materiałów (transformatorek dzwonkowy, rezystory, mierniki wykonaliśmy układ elektryczny, a na tafli szklanej wymodelowaliśmy z plasteliny zarys budowli hydrotechnicznej wypełnionej zasoloną wodą. Wytyczone sondą linie ekwipotencjalne przenoszone były przy pomocy pantografu na papier. Pomiary były uciążliwe i mało dokładne. Z czasem zakupiliśmy precyzyjne rezystory dekadowe, dzielniki napięcia i galwanometry. A personel pracowni powiększył się o dwóch młodych inżynierów hydrotechników.

Dzięki inwencji inż. H. Dziatlika po wielu próbach opracowaliśmy przewodzącą prąd, masę parafinowo węglową z której, przy pomocy walcarki (przerobionej z wyżymaczki), wykonywano folię o dowolnej przewodności, do budowy modeli. Masa i sposób jej wykonania została opatentowana.

Hydroprojekt miał dużo zamówień. Projektowano kaskadę Wisły (w samej Warszawie miały być zbudowane dwie zapory), projektowano zapory na Bugu i Narwi Pracownia miała dużo zleceń gdyż metoda analogii hydrotechnicznych umożliwiała wyznaczenie obrazu ruchu wody pod zaporami, rozkład ciśnień, objętości przepływu w gruntach, i układu warstwic wód gruntowych a to były bardzo ważne informacje dla projektantów.

Równolegle do praktycznego badania filtracji na modelach elektrycznych, inż. Henryk Dziatlik zajmował się teorią modelowania w hydrotechnice. W roku 1954 opracował i opatentował "Model elektryczny nieustalonego ruchu cieczy w otwartych łożyskach", a w roku 1955 opublikował w Przeglądzie Elektrotechnicznym nr7 artykuł “Model elektryczny rzeki” W roku 1957 wspólnie ze Stanisławem Belertem i Henrykiem Kowalskim z Katedry Teletransmisji Przewodowej Politechniki Warszawskiej, wykonali na zlecenie Hydroprojektu pracę pt. "Model elektryczny kanału wodnego".

W roku 1960 utworzono Instytut Gospodarki Wodnej w skład którego wszedł Dział Naukowo Badawczy Hydroprojektu. Pracownia Analogii w dalszym ciągu zajmowała się badaniem filtracji na modelach elektrycznych i teorią modelowania elektrycznego. W roku 1962 Henryk Dziatlik opublikował w miesięczniku Gospodarka Wodna nr 1, opracowany przez Niego w roku 1955 “Sposób pomiaru przepływu wody w rzece”, a w roku 1964 w czasopiśmie Mechanika Teoretyczna i Stosowana artykuł “Model elektryczny tensora naprężeń”.

Pracując w Instytucie Gospodarki Wodnej Henryk Dziatlik otworzył przewód doktorski i uzyskał stopień doktora za pracę “Odwzorowania kartograficzne w modelowaniu elektrycznym filtracji”. W pracy tej podano matematyczne podstawy i sposób wykorzystania siatek: Mercatora, stereograficznej i Lamberta-Legrange w modelowaniu elektrycznym filtracji.

Niezależnie od pracy naukowej Henryk Dziatlik wykorzystując przedwojenne powiązania z Urzędem Patentowym uzyskał uprawnienia rzecznika patentowego co umożliwiło wykonywanie prac zleconych z zakresu prawa patentowego i znaczną poprawę sytuacji materialnej. W spółdzielni mieszkaniowej otrzymał przydział na mieszkanie, a w pracy — talon na samochód marki “Moskwicz”.

Pasjonowały Go postępy w technice maszyn cyfrowych. Mając dostęp do prostych tranzystorów przewidywał lawinowy rozwój tych urządzeń. Twierdził, że dożyje czasów gdy młotek będzie droższy od półprzewodnikowego układu. Miał rację, ale niestety nie dożył do tych czasów.

Przeżycia wojenne i powojenne spowodowały poważną chorobę serca. Zmarł nagle w Warszawie 27 kwietnia 1967 r. w 62 roku życia i został pochowany na Warszawskich Powązkach.

Janusz Bublewski
członek SAiP OW SEP, kwiecień 2012

Opracowano na podstawie:
1. Informacje otrzymane od córki Henryka — Agnieszki Dziatlik.
2. Wspomnienia Andrzeja Dziatlika syna Henryka, zamieszczone w Internecie.
3. Historia Elektryki Polskiej, SEP, tom 1, str.127.
4. Historia Elektryki Polskiej, SEP, tom 3, str.494.
5. Janusz Bublewski: "Wspomnienia i informacje własne" 2012.


( Home page )