( Home page )

Andrzej Kożuchowski,
mgr inż.

Wspomnienia o Ojcu
Janie Kożuchowskim (1911-1994)

Ojciec był stale w rozjazdach między Warszawą a Wrocławiem. Mocno zapracowany, nie miał wiele czasu na zainteresowania pozazawodowe, hobby czy coś w tym rodzaju. Dla rodziny czas jednak zawsze znajdował.

Na wakacje na Mazury wybieraliśmy się z mamą, ojciec niekiedy dojeżdżał do nas. Także wtedy poświęcał czas naukowym opracowaniom. Należał do ludzi spokojnych, ale wymagających. Przykład: TV dozwolona była tylko w niedziele i święta.

Ja i brat zostaliśmy wychowani w starym stylu, co — jak mi się wydaje — przydało się w życiu. W ojcu tkwiły nieprzebrane zapasy energii. Nie przerywał pracy nawet podczas choroby.

Będąc opanowanym potrafił wygłosić reprymendę, strofować i to mocno. Postępował zdecydowanie nawet w trudnych sytuacjach. Swego czasu nie zgodził się na przyjęcie syna ówczesnego dostojnika partyjnego Karkoszki do studium doktoranckiego (brak mu było wystarczającej liczby punktów). Za swą decyzję przestał być kierownikiem studium.

Nie był skłonny do kompromisów, nie przejawiał też żadnych cech karierowiczostwa. Z początkiem lat 70. opuścił Politechnikę Wrocławską na skutek różnic w koncepcji działania kierowanego przez niego Instytutu (IASE). Nalegano wtedy na zmianę charakteru tej placówki z badawczej na produkcyjną — czemu się sprzeciwiał.


Zaczerpnięto z:
Bogdan Brózda - "Inżynier ze szlacheckim rodowodem",
Przegląd Techniczny, 2005/20.